Well done Mr. Taubert. Roztańczony wykładowca.

Wczoraj miałam przyjemność poprowadzenia wykładu dla słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku na Uniwersytecie Gdańskim. Wykład poświęcony był osiemnastowiecznemu roztańczonemu Gdańskowi i większą część wykładu poświęciłam działalności Gottfrieda Tauberta w Gdańsku. Nie spodziewałam się aż tylu słuchaczy (było ponad 50 osób?). Wykład wyszedł bardzo wesoły bo nie mogło zabraknąć omówienia techniki tanecznej preferowanej w omawianym stuleciu. Nakreśliłam także obraz kulturowo - obyczajowy jaki istniał w Gdańsku i na tle ówczesnej Europy. Niestety miałam tylko godzinę a to jest wielki dylemat dla wykładowcy aby podać tylko najistotniejsze informacje.

Yesterday I had the pleasure to lead a lecture for the students of the University of the Third Age at the University of Gdansk. The lecturewas about 18th century Danzig (Gdansk) and the greater part of the course devoted Gottfried Taubert activities in Gdansk. I did not expect so many students (there were more than 50 people?). The lecture went very jolly because I show the some steps of Polonaise and minuet ordinaire  and I have a discussion of dance technique preferred in the 18th century. I tooka bout a  dance culture and a  customs that existed in Gdansk and the background of contemporary Europe. Unfortunately I only had an hour and this is a big dilemma for the teacher to give only the most important information.


A happy lecturer/ wesoły wykładowca





wykładowca zaanagażowany




wykładowca tańczący




students/słuchacze




 






6 komentarzy:

Magdalena Jastrzębska pisze...

W większości - jak widać na zdjęciu - słuchaczami były panie.
50 osób to naprawdę dużo!

atelierpolonaise pisze...

Magdaleno, było też kilku czy kilkunastu Panów ale w większości może Panie mają większą ochotę na kształcenie się.

Mery Orzeszko pisze...

Ech, starsze panie to w ogóle jest potęga. Wystarczy popatrzeć na różne wyjazdy, wycieczki i pielgrzymki. Mają kondycję, motywację i pieniądze. Panowie wolą chyba działkę lub fotel przed telewizorem.
Chętnie bym posłuchała jak tańczono się w dawnym Gdańsku (chociaż na Uniwersytet III Wieku jeszcze się nie załapuję:)
To musiał być ciekawy wykład.

Mery Orzeszko pisze...

Ech, starsze panie to w ogóle jest potęga. Wystarczy popatrzeć na różne wyjazdy, wycieczki i pielgrzymki. Mają kondycję, motywację i pieniądze. Panowie wolą chyba działkę lub fotel przed telewizorem.
Chętnie bym posłuchała jak tańczono się w dawnym Gdańsku (chociaż na Uniwersytet III Wieku jeszcze się nie załapuję:)
To musiał być ciekawy wykład.

atelierpolonaise pisze...

Maria Orzeszkowa, zazwyczaj takie wykłady prowadziłam dla ludzi młodych a tutaj nagle przyszli bardzo chętni i weseli starsi studenci a swoja energia niejedną młodszą osobę mogą "przeskoczyć".
Co do pieniędzy to z tym chyba jest jednak w Polsce kiepsko ale z tego co się orientuję te studia nie są takie drogie jak w przypadku młodych studentów.

Mery Orzeszko pisze...

Tak a'propos coś zdradzę z własnego doświadczenia...
Prowadziłam w życiu "lekcje" dla osób w naprawdę różnym wieku. Na studiach miałam praktyki z uczniami szkoły podstawowej. Młodsze klasy były w porządku, ale te starsze, czyli dzisiejsze gimnazjum - po prostu strach wejść! Tak buzowały im hormony, że się po prostu bałam.
W szkole średniej - bywało różnie, na uczelni też.
Ale najprzyjemniej mi się pracowało z zupełnie dorosłymi osobami, a nawet całkiem niemłodymi. Człowiek dorosły, kiedy chce się czegoś nauczyć, to siedzi spokojnie na zajęciach, słucha z zainteresowaniem i wykonuje polecenia wykładowcy.
To samo mówią lektorzy języków obcych, którzy prowadzą różne grupy wiekowe.
Tak więc, życzę Ci dużo sukcesów w pracy na Uniw. III Wieku z wesołymi starszymi studentami!