Od herbów gdańskich do robe de cour. Exhibition and robe de cour.


W sobotę byłam aby zobaczyć wystawę Herby gdańskich mieszczan od XV do XVIII wieku. Temat jest mi obcy, nigdy nie interesowały mnie znaczenie herbu ani to gdzie został umieszczony. Szczerze nawet nie zauważyłam, ze na jednej ze stron gdańskiego sztambucha , który jest dobrym źródłem kostiumologicznym - znajduje się herb!


Wystawa mnie zaskoczyła pozytywnie bo można na niej zobaczyć obrazy stanowiące trzon gdańskiej sztuki. Ja trafiłam akurat na kuratorskie oprowadzanie po wystawie, więc można było się dowiedzieć wiele interesujących ciekawostek z życia dawnych Gdańszczan. Jedynym mankamentem były małe pomieszczenia, gdzie przy małej grupie zwiedzających robił się już tłum.
Do wystawy nie ma katalogu a z książka, która się chyba będzie dostępna tylko w bibliotekach gdańskich.





Regestr dokumentów szlacheckich, XVII

Krzesło z herbem rodu Ferberów

Jednym z najpiękniejszych obiektów do oglądania to obraz przedstawiający zimowy widok Gdańska autorstwa Andresa Stecha. Dopiero na żywo można dostrzec elementy mody zimowej: podbite futrem kontusze, wełniane peleryny z kapturami a na dodatek pędzące sanie i biegające psy. Obraz ma przepiękne kolory i rzeczywiście można poczuć atmosferę zimowej scenerii miasta. 



Można też obejrzeć wizerunki rajców i patrycjuszy przy których widnieją herby rodowe. Ciekawostką są także dobra kultury oznaczone tak samo herbami jak książki czy biżuteria rodowa a nawet meble.
Mnie zainteresował portret chyba po raz pierwszy wystawiony przedstawiający kobietę z perłą i datowany jest na połowę XVIII wieku. Jakoś nie przekonuje mnie takie datowanie. Portret jest dość dziwny w pewny sposób nie jest spójny. W połowie osiemnastego wieku nie noszono strojów odkrywających ramiona - jedyną taką sytuacją była robe de cour ale dalej nie do końca można ją uznać za ten strój. 


Malarz nieznany, Portret kobiecy, połowa XVIII wieku, MHMG
Strój anonimowej Gdańszczanki ma inne rękawy jakby żywcem wzięte z końca XVII wieku z sukni typu mantua. Rękawy szyte z innego materiału być może były doczepiane? Złotolity gorset bogato zdobiony haftami i złotą pasmanterią ma bardzo szeroki dekolt i o zgrozo ! który odkrywa ramiona co w tamtych czasach zwłaszcza w Gdańsku było niespotykane. Kobieta trzyma w ręku perłę. Perła symbolizowała wartości najwyższe jak - mądrość i piękno ale również mogła symbolizować marność i przemijanie doczesności.*
Dziwna jest też peruka damy, która wydaje się, że jest za duża, jest płaska, ułożona w małe kręcone loczki wskazuje na modę pierwszej dekady XVIII wieku. Cały obraz datowałabym na jakieś od 1720/30 do 1750 (najpóźniej). 

 
Obraz ten naprowadza mnie na inny gdański portret Caroliny Renatte von Bagge, datowanym z kolei na lata 70 XVIII wieku. Carolina także nosi sukni typu robe de cour gdzie dekolt jest obszerny ale nie pokazuje ramion. Rękawy są inne krótkie i ozdabiane szeroką koronką naszywaną w dwóch rzędach.  takie suknie zachowały się do naszych czasów i znajdziemy je w Szwecji w Royal Armoury.  Znajdują się tam zachowane 4  suknie robe de cour. Między innymi jest tam zachowana ślubna suknia Hedvig Elisabety Charlotty (Jadwiga Elżbieta Karolina) z roku 1774, suknia koronacyjna Lovisy Urlicki (Ludwika Ulryka Hohenzollern) z 1751, suknia królowej Sofii Magdaleny z 1766 oraz suknia koronacyjna Sofii Magdaleny z 1772. Suknie ceremonialne miały ściśle określone zasady co do wyboru materiału, formy stanika i spódnicy. Charakterystyczne w tej sukni były rękawy owych sukien, które najczęściej widać na portretach gdańskich patrycjuszek. Stanik robe de cour były z kolei usztywniany fiszbinami, także nie trzeba było zakładać odrębnego gorsetu.  


Robe de cour Sofii Magdaleny, 1766

O tej formie rękawów wspomina także Joanna Schopenhauer w swoich wspomnieniach: Rękawy sięgały do łokcia, ozdobione bogato do samych ramion koronkami i wstążkami. Taki strój przysługiwał tylko młodym dziewczętom.**
 
I tym sposobem dochodzę do wniosku, że w Gdańsku także noszono tego typu suknie. Dlaczego? bo przecież dworu w Gdańsku nie było, ale patrycjusze i kupcy gdańscy byli najbogatszymi ludźmi i za wszelką cenę chcieli siebie pokazywać także na podobieństwo arystokracji jedynym ze sposobów był też ubiór. W tym przypadku słowa kuratorki tej wystawy znajdują potwierdzenie:  bogactwo Gdańska było olbrzymie nawet jeśli Gdańsk od czasu do czasu popadał w kryzysy. O miasto zabiegali wszyscy królowie polscy bo tutaj były pieniądze, za które mogli oni prowadzić swoją politykę. 

Wszystkim polecam tę wystawę: Herby mieszczan gdańskich od XV do XVIII wieku, Dom Uphagena, wystawa czynna do 15.10, 2014. 

* B. Purc - Stępniak, Perły i korale - kosztowny dodatek czy istotny motyw w gabinecie ze sztuką i w malarstwie XVII wieku. w  Koral , Perła i inne wątki, 2010, s. 15
**  J. Schopenhauer, Gdańskie wspomnienia młodości, Wrocław, 1959, s. 143

Brak komentarzy: