Warszawa, Targi Ksiązki Historycznej a na nich odbywała się degustacja potraw z czasów najsłynniejszego polskiego króla Jana III Sobieskiego. Była to promocja kolejnego już tomu o kuchni staropolskiej i nie tylko z serii wydawanej ( Seria Monumenta Poloniae Culinaria) przez Muzeum w Wilanowie.
Tematem była tym razem nie książka kulinarna ale Księga Szafarska dworu króla Jana z lat 1695 - 96. Książka starannie i pięknie wydana, bardzo podoba mi się okładka, miałam ja jedynie przez chwilę więc nawet nie wiem czyj obraz jest na okładce. Wymienia ona jakie potrawy "wjeżdżały na stół dworski" i jakie preferencje smakowe miał dwór. Nad całością czuwał i nadal czuwa prof. Jarosław Dumanowski, jak dla mnie wybitny ekspert w dziedzinie historii kuchni europejskiej jak i polskiej. Podczas wykładu odbyła się także wyśmienita degustacja staropolskich potraw. Jak zawsze wszystko mi smakowało, świetne smaki, jakże odbiegające od tych jakie dziś się podaje.
Pierwszym daniem był "Rosół z rozmarynem, limonką i figatelami z certy i karpia." przepis pochodzi z Compendium Ferculorum, 1682. Nie przepadam za zupami rzadkimi a już zupełnie za zwykłym rosołem, zawsze bywa dla mnie mdły ale w tym przypadku doprawiony został limonką i bardzo trafił w mój gust. Jeśli będę chora to tak będę doprawiać swój rosół. Dodatkowo w rosole pływały też oliwki. A figatele to mięsne (w tym wypadku rybne) kulki gotowane, także wyborne.
Drugim daniem był "Pasztet z bażanta, wołowiny i podrobów cielęcych wg. Mody bardzo dobrej smażenia rożnych konfektów". Kiedyś wyrobem pasztetów zajmował się pasztetnik, ceniona umiejętność wśród kucharzy i ... bardzo pracochłonna. Kucharz rekonstruktor opowiadał, że zrobienie pasztetu zajęło mu około 8 godzin ale efekt na talerzu był wyborny. Dodatkiem do pasztetu była jeszcze cytrynowa musztarda oraz jeśli się nie mylę gotowany jarmuż. Smaki korzenno, kwaśne bardzo przypominały mi kuchnię z północy Chin.
Trzecim daniem i ostatnim jak można się domyśleć był deser. " Malinówka z twarogiem a la Gruszki warzone". Był to po prostu bajeczny mus z jabłek - malinówek z dodatkiem twarogu z migdałami. Danie proste i eleganckie i chyba zrobię je sobie na święta.
Całą degustację i przygotowaniem dań staropolskich zajął się szef kuchni w Muzeum w Wilanowie Pan Maciej Nowicki i jego drużyna.
Zawsze jednak brakuje mi czegoś na takich wykładach, zwłaszcza jak się jest praktykiem, jakiś warsztatów robienia takich potraw. Jednak co innego eksperymenty w domu a co innego pod okiem ciekawych wykładowców. Oj chciałabym.
I was in Warsaw on Fair Historical Books. Here took place promoting the next volume of old Polish cuisine from the series issued (Series Monumenta Poloniae Culinaria) by the Museum in Wilanów.
During the promotion of books can be to try a few dishes from the 17th century.
During the promotion of books can be to try a few dishes from the 17th century.
8 komentarzy:
Nigdy nie słyszałam o Targach książki historycznej, a brzmi bardzo interesująco! Tak samo jak przedstawiona przez Ciebie książka- myślę, że to musi być naprawdę pasjonująca lektura- zawsze mnie ciekawiło, jakie były zwyczaje żywieniowe ludzi w poprzednich epokach.
Targi Książki Historycznej podglądałam na zdjęciach mojego wydawnictwa. Miejsce, w którym się odbywają jest wyjątkowe! Teraz chyba kończą się Targi Książki we Wrocławiu?
Kolacja na dworze Jana III Sobieskiego...marzenie! I jakie musiały być wtedy produkty, wszystko prawdziwe, bez ulepszaczy, chemii.
Brzmi niesamowicie interesująco i apetycznie :)
Chętnie bym taką książkę przeczytała ;)
I przyznam, że sama nigdy nie wpadałabym na pomysł doprawienia rosołu limonką. To się naprawdę komponowało?
Na targach byłam drugi raz, odbywają się pod koniec listopada na początku grudnia. Wszystkie książki polecam, są pięknie wydane jako albumy z fotografiami obiektów z Muzeum w Wilanowie.
Magdaleno, do Wrocławia mam strasznie daleko to chyba ponad 8 godzin jazdy pociągiem. Z produktami kucharze mieli problem bo dziś dzikie ptactwo jest pod ochroną jak np cietrzewie, nie wiem jak z bażantami ale kiedyś widziałam kilka par jak przechadzały się po torach niedaleko Warszawy Wschodniej.
Dorfi, jest bardzo apetyczne, a co najważniejsze nie jest tłuste, król Jan był na diecie a ponadto był post jeęli dobrze pamiętam nie tylko piątek ale chyba sobotę i niedzielę?
Ms. Nelly, tak rosół z limonką smakuje lepiej jak na mój gust chociaż ja też nie wpadłabym na to aby limonka doprawiać zupę.
Prześlij komentarz